Ukraińscy uchodźcy wpływają na gospodarkę UE.


Skala migracji Ukraińców do krajów Unii Europejskiej, spowodowana pełnoskalową rosyjską inwazją, miała nieoczekiwany pozytywny wpływ na gospodarkę krajów przyjmujących.
Zgodnie z informacjami podanymi przez łotewskie wydawnictwo lsm.lv, pomimo znaczących nakładów na wsparcie uchodźców, szacowanych przez MFW na 30-37 miliardów euro, Ukraińcy znacząco stymulują aktywność gospodarczą w UE.
Zgodnie z danymi Narodowego Banku Ukrainy, Ukraińcy wydają za granicą miesięcznie do 2 miliardów dolarów. Te środki wpływają na gospodarkę UE poprzez różne kanały: wydatki konsumpcyjne, wynajem mieszkań, operacje bankowe i legalne zatrudnienie z późniejszym opodatkowaniem.
Największy wpływ jest odczuwany w krajach, które przyjęły największą liczbę Ukraińców. Polska i Niemcy zajmują czołowe miejsce pod względem wartości bezgotówkowych płatności ukraińskich uchodźców. W Czechach, gdzie blisko 90% pracujących Ukraińców jest zatrudnionych, wpływy do budżetu z ich działalności już teraz przewyższają koszty prawie dwukrotnie.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) szacuje dodatkowy wkład ukraińskich uchodźców w roczny wzrost PKB Czech, Polski i Estonii na poziomie 1,2%, a dla Węgier, Łotwy, Słowacji, Litwy i Rumunii - około 0,8%. Nawet w Wielkiej Brytanii wskaźnik ten osiąga 0,2%.
Tak więc ukraińscy uchodźcy nie tylko nie stali się obciążeniem dla gospodarki UE, lecz aktywnie przyczyniają się do jej wzrostu, kompensując negatywne skutki pandemii COVID-19 i inflacji.
WCześniej w S&P opublikowano prognozę dotyczącą skutków wojny dla gospodarki Ukrainy.
Czytaj także
- MinCyfry uruchomiło flagowy projekt w dziedzinie sztucznej inteligencji
- W Waszyngtonie odbyły się Ukraińskie Dni Innowacji
- Jeden dokument zamiast dziesięciu: Ukraina przeszła na zasady celne UE
- PrivatBank uruchomił unikalną usługę dla Wspólnot Mieszkaniowych: jak uzyskać 'Ciepłe kredyty'
- Kierowców zaczęto karać za koła w samochodach: kogo mogą pozbawić praw
- Auchan, Metro i Varus opublikowały nowe ceny na słoninę i kurczaka: jak zmieniły się koszty